Skocz do zawartości


Zdjęcie
* * * * * 3 głosy

Konkurs na Świąteczny Tekst


  • Zamknięty Temat jest zamknięty
21 odpowiedzi w tym temacie

#1 Ricardo

Ricardo

    Amator

  • Team Hero Zero
  • 33 postów
  • Serwer:PL1
Reputacja: 374

Napisano 17 grudzień 2013 - 23:06

 
Drodzy gracze,
 
Święta to czas dzielenia i dawania, z tej okazji postanowiliśmy zorganizować mały świąteczny konkurs. Zapraszamy wszystkich graczy do napisania krótkiej świątecznej historii. 3 najbardziej ''lubiane'' prace zostaną nagrodzone.
Macie czas do 23 Grudnia na zgłaszanie tekstów/głosowanie.
 
Temat: Jak twój bohater uratował święta
 
Zawartość: Tekst musi być zbudowany przynajmniej z 15 zdań. Aby otrzymać nagrodę, praca musi zdobyć przynajniej 20 głosów.
Nie zapomnij napisać nam swojej nazwy w grze i serwera!
Aby wziąć udział, musisz tylko odpowiedzieć na ten temat postem ze swoją historią. Głosy będą ''lajkami'' przy twoim poście.
Posty nie spełniające zasad, będą usuwane bez ostrzeżeń.
 
Nagrody
 
1 miejsce: 150 oponek
2 miejsce: 100 oponek
3 miejsce: 50 oponek


#2 TikTak

TikTak

    Ekspert

  • Members
  • PipPipPipPipPip
  • 1135 postów
  • Miejscowość:Pabianice
Reputacja: 447

Napisano 18 grudzień 2013 - 00:37

Pewien bohater po emeryturze siedział spokojnie na swoim fotelu i oglądał telewizje.

Zaprosił swoją rodzinę do domu i się spytał wnuków

Co chcecie na święta?

One odpowiedziały

Ich odpowiedź była typowa jak dla dzieci czyli zabawki.

 

Udałem się do pierwszego lepszego sklepu z zabawki gdy zmierzałem do działu z świątecznymi zabawki lecz zauważyłem tabliczkę "Nie będzie świąt" przebiegłem do trzech innych sklepów byłem zdziwiony faktem że tam też nie ma zabawek świątecznych ,ale bardziej faktem że nie ma świąt.

Gdy byłem w domu włączyłem telewizor i zauważyłem wiadomości zaciekawiony słuchałem ,ale szybko usłyszałem słowa że nie będzie świąt jako iż od zawsze wierzyłem w Mikołaja miałem plan iść na biegun północny.

Moja rodzina śmiała się zemnie że na starość głupieje ,ale ja wiedziałem że on istnieje!

Wstałem o szóstej rano przygotowałem wszystko czyli jedzenie,picie i kilka innych potrzebnych rzeczy zostawiłem jedynie kartkę z wiadomością żeby nie martwić rodziny.

Droga była długa szedłem kilka godzin kilka dni kilka tygodni!

W końcu doszedłem zauważyłem jedynie dużo czerwony budynek zdziwiony byłem pomimo wszystko że wierzyłem że on istnieje!

Oczywiście wszedłem do tego budynku pierw jedyne co zauważyłem to ciemność byłem przestraszony ,ale poszedłem dalej wtedy usłyszałem grzmot i tupanie czyjś stóp przestraszony krzyknąłem ,a może raczej pisknąłem usłyszałem ciche słowa

Wwwwww...witaj!

Podskoczyłem że strachu i nagle zapaliło się światło i zauważyłem elfa nawet kilku ,a nawet kilka set!

Zauważyłem wytwórnie zabawek,ale nie wiadomo czemu nic elfy nie tworzyły zapytałem się jednego z nich

Czemu zaprzestaliście tworzenia zabawek i rozdawania prezentów?

Odpowiedział:

Pewień żbir porwał łotra

Odrazu zapytałem kto taki śmiał porwać Mikołakaja!?

Elf odpowiedział

Ta osoba to łotr mieszka na biegunie południowym.

Nie zastanawiając się poszedłem właściwie pobiegłem trwało to dużej niż na biegun północny oczywiście wiadomo dlaczego.

Gdy doszedłem zauważyłem jedynie mroczną otchłań wszedłem do niego i ktoś powiedział

Czekałem na ciebie...

Zdziwiony tymi słowami

Zapytałem kto to!?

Ujawnił się męzczyzna w czarnym ubraniu i w długiej postawie.

Odrazu powiedziałem

Wypuść mikołaja!

On odpowiedział:

Jak nie wypuszczę to co mi zrobisz?

Wtedy nie odpowiadałem zacząłem atakować gdy już lezałem i byłem gotowy na porażkę w duchu poczułem magie świąt i zaatakowałem najmocniej jak umiałem niestety to dużo nie dało nie miałem sił był już gotowy do ataku ,ale nagle za pleców wyskoczył elf i odwrócił jego uwagę wtedy miałem czas na odpoczynek ,a gdy się odwrócił dostał potężny cios przez co leżał.

Powiedziałem

Gdzie jest Mikołaj!

Ale nie musiałem czekać na odpowiedź ,bo zauważyłem Mikołaja odrazu pobiegłem i uwolniłem go wtedy odrazu pobiegliśmy do jego fabryki zabawek.

Był problem z prezentami,ponieważ elfy nie miały czasu na stworzenie ich.

Jeden elf wpadł na pomysł żebym ja im pomógł oczywiście się zgodziłem,ale nagle za ściany wyjawniła się moja rodzina i powiedziała:

Pomożemy wam!

Szczęśliwie zaczeliśmy pracować.

Na ostatnią chwilę zdążyliśmy i poszliśmy do mikołaja z tą informacją.

Już myślałem że to koniec,ale nie miał reniferów i nie miał jak rozwieść prezentów.

Zaczeliśmy myślec co zrobić jedyne co miałem na myśli to żeby wszystkie elfy pomogły mikołajowi rozwieść prezenty.
Pomysł się udał i wszyscy byli zadowoleni.

 

Nie wiem czy jest dokładnie 15 zdań,ale się starałem.

 

PL6 

TikTak

hero mistrzowie


Jeżeli masz pytanie dotyczące forum napisz na msg :)


#3 Matars

Matars

    Ekspert

  • Members
  • PipPipPipPipPip
  • 842 postów
  • Miejscowość:Barcin (Kujawsko-Pomorskie)
  • Serwer:PL19
  • Postać:Matars
  • Drużyna:Szukam 40%+ bez wpłat opon
Reputacja: 754

Napisano 18 grudzień 2013 - 03:27

No dobra wiec ja tez postaram się coś napisać :D

 

 

   Historia ta zdarzyła się około 50 lat temu, gdy jako młody 12-letni chłopiec marzyłem o dokonać czegoś wielkiego

Wracając że szkoły zobaczyłem coś bardzo dziwnego, małego skrzata który próbował wyrwać starczej pani torebkę...

Pomocy, Pomocy!! - Wołała starsza pani.

Lecz ja stałem jak sparaliżowany tym co zobaczyłem i nie miałem odwagi pomóc starszej pani... Słałem i przyglądałem się temu wszystkiemu, gdy nagle stało się coś co mnie przeraziło do szpiku kości, owy skrzat nagle się obejrzał i zmierzył mnie wzrokiem. Wtedy wiedziałem że już po mnie... Puściłem się biegiem w stronę domu lecz on został starszą panią w spokoju i puścił się za mną... Biegnąc modliłem się tylko aby mnie nie dorwał... Biegłem tak szybko że jego małe nużki nie nadążały za mną... Gdy dobiegłem pod same drzwi, obróciłem się by sprawdzić gdzie on jest, zauważyłem go 40 metrów dalej... Spojrzał ja mnie i pokazał palcem, byłem tak wystraszony że w sekundę wleciałem do kuchni gdzie czekali na mnie moi rodzice... Opowiedział im to wszystko...

Syneczku przecież skrzaty nie istnieją - Powiedziała mama

Dokładnie, za dużo bajek oglądasz, już ci to mówiłem - Dodał tata

Lecz ja wiedziałem że to co widziałem nie było wytworem mej wyobraźni...

    Mijały tygodnia a ja już prawie uwierzyłem że to nie działo się naprawdę gdyby nie incydent który wydarzył się 20 grudnia... Szedłem sobie właśnie do domu gdy nagle zobaczyłem go - skrzata który próbował wyciąć choinkę która stała na rynku już pięknie ozdobiona... Znów sparaliżował mnie strach i uciekłem do domu... Na drugi dzień ogłaszali w wiadomościach że ktoś ukradł wszystkie choinki z miasta... Szybko poleciałem do pokoju zobaczyć czy nasza wciąż stoi... Nie było jej tam, znikła... Ja już wiedziałem kto to zrobił ale nie miałem odwagi nikomu o tym powiedzieć, ponieważ bałem się że znów każdy mnie zlekceważy i powie że naoglądałem się za dużo bajek...

Pod wieczór postanowiłem iść pograć troszkę w piłkę na boisku z chłopakami, było strasznie zimno ale to mi nie przeszkadało... W drodze na boisko zobaczyłem starszą kobietę, to była ta sama kobieta której skrzat próbował wyrwać torebke... Ona tez mnie zauważyła i przywoływała do siebie gestem ręki...

Dziękuje ci chłopcze - Powiedziała

Nieco się zdziwiłem że mi dziękuje, jak ja przecież uciekłem...

Yyyy niema za co, ale ja.. - Nie wiedziałem co mam powiedzieć

Wiem - Odpowiedział - Ale gdyby nie ty już dawno nie miała bym swojej torebki...

Ale ja naprawdę, nic takiego nie zrobiłem -  Odpowiedziałem

Wiesz kto to był - Zapytała

Nie proszę pani - Odpowiedziałem

Opowiem ci krótką historie - Odpowiedziała

I zaczęła mówić:

Dawno temu żył sobie pewien samotny drwal który miał syna. Nie mieli dużo, ale byli bardzo szczęśliwie... Był 24 grudnia gdy zadzwonił telefon, z rozmowy wynikało że jakaś bogata rodzina ładnie zapłaci za natychmiastowe dostarczenie im dorodnej choinki... Ojciec wiedział że nie mają już wiele pieniędzy i postanowił dostarczyć im swoją własną choinkę z domu ale mieć za co przeżyć całą zimę... Niestety to był jego błąd... w chwili wyciągania choinki że stojaka ona się nagle wyślizgnęła i spadła prosto na jego syna który w skutek tego wpadł do małej beczki z bardzo silnymi chemikaliami (którymi ojciec pryskał drzewa aby nie miały grzyba)... Syn zmarł na miejscu, a w skutek chemikaliów jego ciała zostało tak oszpecone że przypominał małego skrzata... ojciec widząc to dostał zawału i tez umarł,,, Prawdopodobnie teraz ten chłopiec (skrzat) powrócił  aby się zemścić i nie dopuścić do świat...

 

Gdy starsza pani skończyła zapytałem:

Ale dlaczego teraz, dlaczego mści się na całym mieście?

Nie wiem chłopcze - powiedziała - Ktoś musi go powstrzymać aby święta nie zostały odwołane

I właśnie bałem się że to powie, postanowiłem pomóc miastu w złapaniu tego skrzata...

Dziękuje pani bardzo, ale ja już chyba pójdę do domu - Powiedziałem

Dobrze chłopcze i dziękuje ci jeszcze raz - Powiedziała

 

Gdy doszedłem do domu było już ciemno, rodzice troszkę na mnie nakrzyczeli że tak późno wracam, ale ja ich nie słuchałem i ruszyłem do swojego pokoju... Postanowiłem włączyć na chwile telewizor, właśnie leciały wiadomości...

Facet z brodą mówił:

Prawdopodobnie w tym roku święta zostaną odwołane - mówił - Nie wiadomo kto ukradł wszystkie choinki w mieście, ale burmistrz wyraźnie powiedział "Jak do czasu wigilii wszystkie choinki nie trafią na swoje miejsce, święta zostaną odwołane"

Wyłączyłem telewizor i postanowiłem iść spać, a jutro pomyśleć jak pomóc miastu...

Na drugi dzień (23 grudnia) wstałem wcześnie rano aby sobie wszystko dokładnie zaplanować... Postanowiłem ubrać swoje szczęśliwe rzeczy... Podszedłem do szafy i wyjąłem piękny zielony strój, potem czarną pelerynę, parę trzewików, stary pasek taty i okulary przeciw słoneczne... Jednak czegoś mi brakowało... Zastanawiałem się gorączkowo czego.....

Już wiem! - Krzyknąłem uradowany

Podszedłem do szuflady i wyjąłem piękny plastikowy pistolet na sieć który dostałem od mamy do łapania motylów...

Byłem już gotowy aby uratować te święta. Zszedłem na dół i wyszedłem na dwór szukać skrzata...

Nie było trudno go znaleźć, bo właśnie rozwijał wszystkie świeczki zawieszone woków domu sąsiada...

Troszkę przestraszony podszedłem i wypaliłem z pistoletu prosto na niego...

Na całe szczęście trafiłem, a on tak bardzo zaplątał się w sieć żę leżał sztywno...

Podszedłem do niego już dużo bardziej przestany, a on powiedział...

W tym roku nie będzie świat!

Zacząłem mu tłumaczyć że to nie była niczyja wina tylko nieszczęśliwy wypadek, jednak on nie dawał za wygraną i wciąż mówił o zemście...

Wtedy powiedział:

-Albo oddasz wszystkie choinki które ukradłeś zostawiając mieszkaniowców w spokoju, albo będzie tu leżał tak długo aż zmienisz zdanie...

Wtedy zacząłem iść powoli do swojego domu, a on zawołał za mną...

-Dobra tylko mnie wypuść bo nie mogę wrócić do "swoich"

Ucieszony wypuściłem go i pomogłem mu zwrócić wszystkie ukradzione choinki...

Jak już się z tym uporaliśmy, na pożegnanie powiedziałem tylko "Dziękuje", a on znikł....

Wróciłem do domu i właśnie leciały wiadomości...

Ten sam facet z brodą mówił

- Choinki zostały zwrócone i święta nie będą odwołane! Życzę szczęśliwych świat bożego narodzenia :)

I wiadomości się skończyły....

Byłem zachwycony tym że pomogłem w tym aby święta nie zostały odwołane....

I to już chyba koniec mej historii :D

Dziękuje wszystkim z góry którzy pomogą mi wygrać którą jakąkolwiek z nagród :)

Pozdrawiam

 

 

Ps: Nie jest napisane że musi być święty mikołaj wiec napisałem historie uratowania świat bez jego postaci :)

 

 

Nick - Matars

Serwer - PL6


Ale Tu Zielono sick.gif hahahahaha

Ja wciąż pale, pale... nie ograniczam się wcale


#4 Mαятιиιo

Mαятιиιo

    Znawca

  • Banned
  • PipPipPip
  • 184 postów
  • Miejscowość:Yollywood
  • Serwer:PL5
  • Postać:Martinio
  • Drużyna:Cold Coffee
Reputacja: 276

Napisano 18 grudzień 2013 - 08:13

W miasteczku Humphreydale mieszkał 13-letni chłopiec, który miał na imię Martinio. Był dobry dla wszystkich i bardzo pragnął spędzić te nadchodzące święta z przyjaciółmi. Już niedługo miał zacząć przygotowania do wigilijnej uczty, na którą zaprosił całą swoją drużynę.

 

Nazajutrz - 7 dni przed świętami w parku wydarzyło się coś niezwykłego - Martinio zobaczył prawdziwy sanie Świętego Mikołaja wraz z jego gadającymi reniferami. Odpowiedziały, że szukają Mikołaja, który miał słuchać, co dzieci chcą na święta. Mikołaj miał przebywać w sklepie pana Jeffreya. Martinio pobiegł szybko do sklepu i rozpoczął rozmowę z synem właściciela.

 

- Witam, w czym pomóc? - zapytał syn właściciela.

- Szukam Świętego Mikołaja - odpowiedziałem.

- Świętego Mikołaja powiadasz? - uśmiechnął się pracownik.

- Tak - odpowiedziałem zawstydzony.

- Jest i był, siedzi na tym pięknym fotelu. Będzie za 5 minut - odpowiedział.

- Może chciałbyś jakiś prezent na święta? Rozejrzyj się - ponownie zwrócił się do mnie.

 

Po pięciu minutach, gdy Święty Mikołaj siadł na fotelu ustawił się do kolejki, byłem 15. Minęła godzina i przeszła na mnie kolej. Usiadłem na kolanach Świętego Mikołaja i zadałem mu kilka pytań:

 

- Czy Mikołaj jest prawdziwy? - zapytałem zawstydzony.

- Jestem. - odpowiedział.

- A ile masz i jak mają na imię renifery? - zapytałem, bo nie wierzyłem Mikołajowi.

- Mam ich 6 - Kometę, Rudolfa, Pioruna, Tancerza, Gwiazdę, Amorka.

- To oznacza, że nie jesteś prawdziwym Mikołajem - odpowiedziałem i wyszedłem żegnając się z nim.

 

Po chwili stanąłem obok reniferów w parku, które były bardzo smutne, gdy się dowiedziały, że Mikołaja nie ma w sklepie pana Jeffreya. Poprosiły mnie o przysługę.

 

- Mógłbyś znaleźć dla nas trochę jedzenia? - zapytał Amorek.

- Pewnie - odpowiedziałem smutny, gdyż nie odnalazłem Świętego Mikołaja.

- Najlepiej jak będzie duża ilość siana - odpowiedział Profesorek :haha:

- Oczywiście - uśmiechnąłem się.

 

Po chwili popędziłem do sklepu.

 

- Proszę o 20 kg siana - powiedziałem.

- Ile? - sprzedawczyni wręcz osłupiała.

- 20 kg - roześmiałem się.

 

Sprzedawczyni wręczyła mi siano, a ja je zapakowałem do taczek, które wziąłem ze sobą. Gdy miałem przejść przez ulicę zobaczyłem straszny wypadek. Podbiegłem szybko, gdyż kierowca uciekł. Zadzwoniłem na pogotowie i zacząłem walczyć o życie starszego pana z długą brodą i siwymi włosami. Po chwili przyszło mi do głowy, że to może być Święty Mikołaj. Wtem przyjechała karetka i zabrała pacjenta do szpitala. Wsiadłem w autobus i pojechałem za nimi. Walka o życie się rozpoczęła... bardzo mnie to zdziwiło, ponieważ uważałem, że Święty Mikołaj jest nieśmiertelny. Powiadomiłem o tym renifery, które kazały mi zadzwonić i poprosić o pomoc z bieguna. Rozpocząłem rozmowę:

 

- Mikołaj jest w szpitalu! Proszę o pomoc! Jestem z jego reniferami! - rzekłem.

- W Humphreydale? - elf się zapytał.

- Tak :) - uśmiechnąłem się.

- Będziemy za kilka chwil, bardzo dziękujemy za opiekę nad Świętym Mikołajem i jego reniferami. - odpowiedział.

 

Gdy opowiedziałem o rozmowie reniferów zjawiły się 3 elfy, jeden zajął się reniferami, a 2 i ja ruszyliśmy do szpitala. Wpuścili nas na salę i smutno oglądaliśmy z każdą sekundą Mikołaja.

 

- Da się go uratować, jak ktoś odda za niego życie. - odpowiedział mając łzy w oczach Elf.

- Ja oddam. - odpowiedziałem bohatersko.

- Nie rób tego. - odpowiedział mały Elf.

- Dużo jeszcze lat przed tobą. - odpowiedział starszy.

- Nie zmienię decyzji. - powiedziałem.

 

Po chwili zostałem sam na sam z mikołajem. Elf zabrał mój naszyjnik z brylantu, który otrzymałem przy narodzinach. Elfy zmieniły zdanie. Nie chciały dopuścić do tego, żebym oddał życie za Świętego. Gdy weszły na salę... było już za późno. Mikołaj wstał, a ze mnie pozostała już tylko duża lalka. Wszyscy się rozpłakali.

 

- Zabiorę go na Biegun, może coś uda się zrobić - powiedział Święty Mikołaj i poszedł do sań.

 

Elfy wyruszyły wraz z nim. Gdy przybyli na Biegun, Mikołaj zabrał lalkę do swojego lodowego pokoju, tam się wydarzały cuda. Gdy łza Świętego Mikołaja spadła na lalkę wydarzył się wielki cud, Martinio ożył! Wrócili do fabryki i wszyscy zaczęli świętować! 

 

- Co chciałbym na gwiazdkę? - zapytał Mikołaj.

- Spędzić Święta z przyjaciółmi - odpowiedziałem.

- Dam radę to uczynić. - z uśmiechem odpowiedział Mikołaj.

 

24 grudnia, rano Martinio wyruszył wraz ze Świętym Mikołajem w niezapomnianą podróż. Około godziny 17.00, gdy wszyscy mieli się zgromadzić na wigilii, Martinio przybył wraz ze Świętym Mikołajem - czekali na niego wszyscy. Po uroczystym podzieleniu się opłatkiem i spożyciu 12 potraw... gdy śpiewano kolędy Martinio usłyszał hałas w kominie, wszyscy poszli zobaczyć co się stało. Gdy wrócili zobaczyli pełno prezentów. 

 

- Martinio się uśmiechnął i zawołał - Wesołych Świąt, Mikołaju!

- Wesołych Świąt - odpowiedział Mikołaj!

 

Serwer - PL5

Nick - Martinio


 c8in.png


#5 KoxYouNaps

KoxYouNaps

    Amator

  • Banned
  • PipPip
  • 35 postów
  • Serwer:PL9
  • Postać:KoxYouNaps
  • Drużyna:Bindic
Reputacja: 9

Napisano 18 grudzień 2013 - 11:51

na wstępie nie mam zamiaru pisać jakiejś powieści jak panowie up to zrobili iż nie każdemu będzie chciało się czytać jednak jak mnie to wciągnie to trochę napisze :]

 

 

Dawno dawno temu w małej mieścinie która zwała się Inderwens mieszkał chłopiec o imieniu Hans miał on 14 lat . W mieścinie żyło około 300 osób działy tam się czasami dziwne nie wyjaśnione rzeczy Hans był bardzo ciekawskim chłopakiem i nie raz próbował odpowiedzieć na te pytania . Czasami coś mu się udawało lecz gdy już coś wiedział i próbował coś ogłosić nikt mu nie wierzyć . Gdy Hans kończył 14 lat [było to w grudniu dzień przed Świętami] z pod ziemi wyszedł czarny mikołaj ze zgraja złych , zmutowanych elfów . Bohater zabrał swoją rodzinę do swojego bunkru zrobił go iż wiedział że to miasto nie jest normalne . Miał tam wszystko zgromadzone potrzebne do przetrwania . Hans wiedział iż jest to ciemna strona Świętego Mikołaja tak samo jak i Ciemna Strona Elfów . Hans powiedział rodzinie by zostali w spokoju a on pójdzie się rozejrzy zobaczył jak elfy zrobiły tron dla złego Świętego Mikołaja a one same grabią domy . Hans ze stajni wziął swojego dzielnego renifera [mieszkali na biegunie] i pomknął do prawdziwego Mikołaja ten mu wszystko wyjaśnił . Bohater nie wierzył że Święty Mikołaj ma młodszego złego brata który przywłaszczył sobie ciemną stronę Elfów .

Mikołaj powiedział iż jest już za stary by bronić wszystkich przed swym złym bratem dlatego powieżył mu broń . Armia Elfów ruszyła za Hansem i razem wrócili do miasteczka . Gdy Zły Mikołaj zobaczył to natychmiast zaczeła się walka Bohaterowie polegli wszyscy leżeli i patrzyli na złego Mikołaja który stał ze swoją garstka Elfów które przetrwały , bylo ich około 5 . Zły Mikołaj ledwo wygrał lecz w pewnym momencie ze wszystkich stron wybiegli mieszkańcy powiedzieli iż zapłaci za swoje . Elfy zdążyły uciec do podziemi , a złego Mikołaja Hans osobiście zawiózł do jego brata gdzie się sami rozprawili . 

 

 

 

Tak o to nasz bohater uratował święta w jego mieścinie 

 

server : PL 7

nick : KoxYouNaps


Daj + Cię nie zaboli mnie zadowoli :)

#6 hot

hot

    Ekspert

  • Members
  • PipPipPipPipPip
  • 716 postów
  • Miejscowość:Radom
  • Serwer:PL25
  • Postać:glop
  • Drużyna:Złoty Krąg
Reputacja: 326

Napisano 18 grudzień 2013 - 14:11

Działo się to 50 lat temu pewne 10 letnie dziecko o imieniu hot pragnęło byc superbohaterem w przyszłości.

Ostatnio po miasteczku Plugawe Śrudmieście w który mieszkał chodziły pogłoski o złym zbirze który nazywał się Grinch.

Grinch zawsze chciał powstrzymac święta i żeby nikt nie miał z nich uciechy robi to ponieważ 10 lat przed tym wydarzeniem wysłał list do mikołaja ale jego marzenie nie spełniło się i nie dostał tego co chciał.

 

Gdy tata chłopca czytał na głos gazetę chłopiec usłyszał co mówił tata i powiedział tacie,że go powstzryma.

- Tata na to odpowiedział: Haha niestety to niemożliwe.

 

- Chłopiec odpowiedział: A zobaczysz pokonam go ! Wychodząc na dwór.

 

Gdy bawił się na podwórku na przeciwko pojawiła się nieznajoma osoba która wyglądała jak zły zbir w gazecie chłopiec nie miał pewności,że to on więc wbiegł do domu i spytał się mamy gdzie leży gazeta.

 

- Mama powiedziała: Na stole w salonie.

 

Chłopiec od razu pędem wbiegł do salonu i chwycił gazetę było w niej zdjęcie Grincha i okazało się,że to naprawdę on!

Wybiegł z domu i gdy akurat wyszedł zauważył,że Grinch trzyma ozdoby na choinkę portfel i poduszki.

 

Chłopiec spytał się go - Kim jesteś?

 

Grinch odpowiedział - Świętym Mikołajem.

 

Chłopiec wiedział,że Grinch oszukuje mimo tego,że miał ubrania jak Święty Mikołaj.

 

- Co zrobiłeś z Świętym Mikołajem!  Krzyknął chłopiec.

 

Wtedy Grinch się dowiedział,że kłamstwo się nie udało i rzucił się na chłopca ale akurat przechodzień zauważył go i zzrzucił Grincha z chłopca.

Wtedy chłopiec poszedł obolały do domu.

 

- Mama się go spytała: Czemu masz tyle siniaków?

 

- Chłopiec odpowiedział: Grinch mnie napadł.

Mama nie wiedziała czy mu wierzyc czy nie ale wkońcu uwierzyła.

Po 3 dniach siniaki zniknęły nagle usłyszał dzwonek do domu przy drzwiach stał Grinch.

Bardzo się wystraszał ale wszedł do kuchni i wyjął nóż.

Chłopiec otworzył drzwi,a gdy Grinch zobaczył go z nożem nie wiedział czy się śmiac czy się bac jednak się wystraszył i poszedł.

Przebiegł przez całe miasto i zobaczył Mikołaja leżącego obok ulicy związanego sznurkiem.

Oczywiście go rozwiązał i z nim rozmawiał

 

- Mikołaju kto cię związał? Chłopiec spytał.

 

- Zły Grinch. Odpowiedział.

 

Mikołaj zawołał renifery i polecieli saniami.

Gdy dolecieli do Grincha zatrzymali go i wyjeli sznurki którymi związany był Mikołaj i związali Grincha.

Mikołaj powiedział,że chłopiec dostanie największy prezent na gwiazdkę.

I tak się stało dostał licencje dla superbohatera,1000 złoty i nowy komputer.

Gdy wrócił do domu opowiedział wszystko zdziwiono-zdumionym rodzicom. Powiedział do taty a nie mówiłem?

-Tata odpowiedział: No tak,myliłem się...

 

Tak dzięki hotowi wszystko skończyło się szczęśliwie.  :)

 

Nick - hot

Serwer - PL 5


HOT


#7 Aduś07

Aduś07

    Znawca

  • Members
  • PipPipPip
  • 134 postów
Reputacja: 139

Napisano 18 grudzień 2013 - 15:58

    Kiedyś w małym miasteczku Humphreydale  żył sobie chłopiec o imieniu Adam. Miał on prawie 18 lat. Marzył być on Bohaterem, wzorem niego do tej pracy był jego własny ojciec. Zawsze w wolnym czasie powtarzał;,, gdy już będę miał to 18nastkę zostanę bohaterem! .'' 

   Pewnego dnia Adam zerwał się z łóżka, przypominając sobie, że dziś jest 24 grudnia - ŚWIĘTA. Zeszedł szybko na dół z myślą, że pod choinką jest jego nowe peleryna od rodziców o, której zawsze marzył. Niestety uśmiech spadł mu z twarzy. Podchodząc do okna zobaczył  jakiegoś typka w czerwonym stroju. Wyszedł na dwór pytając się:

-W czymś mogę panu pomóc?!

-Owszem, przydałbyś mi się.

-Tylko w jaki sposób?

-Dziś rano uciekł z więzienia niebezpieczny typek, przezwisko jego ''Żartowniś''.

-I co mam zrobić??

-Masz, w tym pudełku jest strój bohatera - załóż go i złap przestępce.

-Okey...

 

Adam wracając do domu trzasną drzwi za sobą. Siadając na kanapę powiedział sam do siebie:

-Tylko obiecałem tacie, że będę bohaterem dopiero od 18nastki...

Lecz po głowie chodziły mu tylko myśli o typku w czerwonym stroju:

-Złap złoczyńcę!!!

 

Była już 15:20, Adam dalej nie wiedział co ma robić. Był załamany sam w sobie. Lecz nagle usłyszał wielki HUK, wyleciał szybko z domu i zobaczył swojego tatę z (chyba) walczącym Żartownisiem. Nie wiedział co ma robić. Nagle przypomniało mu się, że ma ten strój. Pobiegł szybko do salonu na kanapę, przebrał się i pobiegł ile siły mu w nogach do sąsiadów. Gdy zobaczył tylko tatę spytał go się od razu:

-Tato co tu robisz?!

-Nie ważne... Idź lepiej szybko do domu!

-Nie, pomogę Ci!

-Haha... To Twój synek?   (-powiedział Żartowniś)

-Uciekaj!

-Nie!!!

 

Nagle Żartowniś zepchnął Ojca do domu przez dach (była tam dziura w dachu). Adam patrząc na to wpadł w nerwy. Poszedł ratować swojego Ojca. Żartowniś przez ten czas rozwalił prawie całe MIASTO! Wtem Adaś szybko zadzwonił po Karetkę Pogotowia, bo nie wiedział co się stało z tatą. Wybiegł szybko na ulicę pokazał Lekarzom gdzie leży tata i uciekł ratować całe miasto przed złoczyńcą. 

Każdy mieszkaniec krzyczał '' Pomocy'' , ''Pomóż ten w stroju'' , ''Przestań nam dokuczać w ten Świąteczny dzień,  złoczyńco!''...

Po upływie 2 godzin, Adam znalazł Żartownisia, który podpalał dom - wołał do niego!;

-Co Ty robisz?

-Podpalam dom i psuje te miasto^^^ !

-Czemu, czy my mieszkańcy coś Ci zrobiliśmy?

-Tak.

-Ale co?!

-Obchodzicie Boże Narodzenie, czego ja tego Święta NIE lubię.

-Jeśli nie lubisz to idź się zamknąć w domu, a nie nam to psujesz.

-Wkurzasz mnie po woli młody!

-Ty mnie też. Widziałeś co zrobiłeś mojemu  tacie ?!

-Mógł się nie czepiać - odejdź, albo i Ci to zrobię.

-Żebyś się nie zdziwił.

-Masz ''fajny'' strój może masz go od Św. Mikołaja?

-Może... A co Cię to obchodzi!

 

Adam odwrócił się do tyłu zobaczył jak Karetka odwozi jego tatę do Szpitala, z nerwów podbiegł do Żartownisia i zaczął z nim się szarpać. Po paru minutach Żartowniś padł z wyczerpania na ziemię i się poddał. Chłopak zadzwonił po Policję. Gdy byli już na miejscu pogratulowali Adasiowi. Kazali mu przyjść następnego dnia na komisariat. Raptem przyjechała Staż Pożarna i wszystko ugasiła,  Adam był szczęśliwy  z siebie, ale padał jak mucha z braku siła, marzył tylko o śnie i to w Boże Narodzenie. Nie pamiętał już prawie o wszystkim co się zdarzyło w ten magiczny dzień, nawet o tacie(!) . Wchodząc do domu niczego się nie  spodziewał, a tu nagle cała rodzina prazy stole zaczęła śpiewać '' Sto lat'' - dla naszego bohatera. Adam był tak zadowolony jak nigdy indziej, cały wieczór opowiadał rodzinie jak uratował miasto w ten magiczny dzień, czyli Boże Narodzenie (ŚWIĘTA)...

    Następnego dnia stawił się na komisariacie (jak mu kazali). Zobaczył tam pana Burmistrza, który stał. Nagle pan Burmistrz podszedł do Adama i pogratulował mu za to, że uratował Święta. Dostał od niego super-fajną odznakę, przy wszystkich policjantach.

Gdy wracał do domu tata w samochodzie powiedział mu: '' Nie jesteś jeszcze pełnoletni, ale już chyba dorosłeś, żeby być Bohaterem.''

 

Nick: MrLord

Serwer: PL4

Gdyby co ta nagroda dla mojego kolegi (za to , że podał mi pomysł o czy może to być). 


  • erwin2002, Mαятιиιo i Matars lubią to

hero.gif W POGONI NA POMOC!    PROBLEM?! -->  SUPPORT C E N T E R 


#8 SuperHero99

SuperHero99

    Ekspert

  • Members
  • PipPipPipPipPip
  • 278 postów
  • Miejscowość:Chorzów
  • Serwer:PL5
  • Postać:SuperHero99
  • Drużyna:MIDGAARD
Reputacja: 119

Napisano 18 grudzień 2013 - 21:07

Pewien chłopiec który miał 16 lat nie mógł się doczekać Świąt Bożego Narodzenia,

jednak 23 grudnia wyszedł na podwórko , ale nic tam nie było ani ludzi domy puste aut też.

Zdziwiony Damian ( bo tak miał na imię ) zobaczył coś dziwnego na murze był napis "There will not be in this year of holiday of christmas " , co w języku Polskim znaczy Nie będzie w tym roku Świąt Bożego Narodzenia. Zdziwiony poszedł za napisem kilka metrów zobaczył grupkę ludzi dziwnie śmiejących się na opuszczonej stacji wymówiających słowa " Holy Santa Claus will not distribute in this year presents " , co znaczy w języku Polskim w tym roku Mikołaj nie rozda prezentów. Damian stał zamurowany miał przecież dostać Armatkę Piankową USB !!!!! Więc po 4 godzinach gdy ludzie porozchodzili się a Damian wszedł do magazynu i zobaczył ! ... Świętego Mikołaja Który razem z saniami i reniferami jest w klatce !!!! Damian doszedł do domu i wiedział co będzie... Święta odwołane! Nie , nie zjadł obiadu tylko wziął kij bejsbolowy i poszedł na stację benzynową ale tak sam? Nie poradzę sobie poszedł po przyjaciela Jeffa ( który cudem nie został uwięziony przez szaleńców ) i swojego pieska SpikaHero. Przyszli nic... ALE NAGLE JAK Z ARMATY WYSKOCZYŁ SZALENIEC RAZEM Z CAŁĄ GRUPKĄ SZALEŃCÓW!!! Ale na szczęście Damian uratował Jeffa :) !! Pobili wszystkich ruszyli dalej po Mikołaja. Doszli do magazynu starając się uwolnić Św.Mikołaja ale był kod do klatki zaraz , zaraz ! Pod stołem była kartka hasło - Mikołaj NO CHRISTMAS !

Wpisali No CHRISTMAS I Uwolnili go ! ale... Grupa chyba 40 SZALEŃCÓW Po 5 Godzinach wybiła 23.00

1 Godz na rozdanie prezentów.

 

Jeff - Hahahahaha Nie zdążymy

Mikołaj - Nie wierzysz w Świąteczne Cuda ???

Damian - Cicho ! Słyszeliście też ten dziwny trąk ?

Jeff - Przesadzasz ! Mam na dzisiaj dojść tych zagadek !

Mikołaj - Ej naprawdę to słyszałem !

Damian - To GRINCH Łotr razem z moją załogą nie pokonaliśmy go !

Mikołaj - Pokonamy go !

Damian - Nie byłbym taki pewny ! Jeżeli gracze z 292 Lvlem nie pokonali go razem z innymi to jak my go mamy pokonać ?

Jeff - Czekaj! a CO GDYBY TAK zaśpiewać kolędy które GRINCH nie znosi ?

Damian - Tak ! Świetny pomysł !!!

 

Śpiewali 30 minut , i koniec Grinch uciekł a Uszy mu tak zwiędły że Hohoho!

Ale wypadł mu nadajnik a tam blokada ludzi na nie znoszenie Świąt i Mikołaja 

Odblokowali ! Wszyscy ludzie stali się normalni ! :)

Ale był jeszcze jeden Haczyk - Prezenty , Ruszyli jak z armatyyy ostatnie dziecko 10 sekund !

Iiiiiiiiiii jest ! 

Uratowali Święta !

Damian poszedł do domu !

Mama zdenerwowała się na niego ale poszedł spać , ale nie umiał zasnąć bo przecież chciał dostać armatkę piankową na USB !

Wstaje rano :)

Widzi pisze coś pod choinką pisze tam dla Damiana otwiera torbę a tam -

Garnitur Ironiczny i UPRAGNIONA ARMATKA !

To były według niego najwspanialsze Święta w życiu :)

Koniec...

 

SuperHero99 - PL5

 


  • Kerlikowski lubi to

                                                                                                                                     empty.gif


#9 IronMen3neMnorI

IronMen3neMnorI

    Miłośnik forum

  • Banned
  • PipPipPipPip
  • 202 postów
  • Miejscowość:Gdzieś we Wszechświecie.
  • Serwer:PL6
  • Postać:ADOLFIK
  • Drużyna:Drużyna A
Reputacja: 408

Napisano 19 grudzień 2013 - 06:28

Cześć, postanowiłem, ze i ja powalczę o oponki.Przydadzą się . Miłego czytania:).
 
 
Jest 36 grudnia 3010r.
 
Pamiętam to tak dobrze...jakby zdarzyło się to wczoraj. Zaraz, zaraz.. tak to było wczoraj. A więc dzień jak, dzień nic szczególnego-znaczy mi się tak zdawało. Wstałem o dziwo wcześnie rano to była ja wiem trzynasta z czymś . Wyszedłem z domu po bułki do pobliskiego sklepu . Idąc przez park wlazłem w psią kupę to już ósmy raz w tygodniu! A, no i jeszcze spostrzegłem  grupę ludzi krzyczących "Chcemy Święta!" Jakiś straszy gość wymachiwał swoją laską i krzyczał " Gdzie są moje okulary?!". I w końcu dało się usłyszeć hasło : " Precz z Zielonym!" - nie zdziwiło mnie to ani trochę, w końcu codziennie ktoś tu wzniecał bójki czy tak jak w tym przypadku zamieszania. Nagle podbiegł do mnie przerażony chłopiec taki mały, niski, włosy miał czarne.. Wymamrotał:
  -Tam! - wskazał na stary budynek.  - Tam! - powtórzył. - Niech pan pójdzie, ja zaprowadzę, przyda się pan, mówią na pana Bohater,pan rozwiązał wiele zagadek, proszę iść, nie oglądać się! No chodź szybciej! No już! Proszę!
 Nie bardzo wiedziałem co począć, pomyślałem i powiedziałem:
  - Faktycznie zwą mnie tak, hmmm Dobrze, ale najpierw powiedz o co chodzi. Człowieku, spaceruje sobie spokojnie i tu nagle ty, bum, trach i każesz iść .. To bardzo niegrzeczne.
  - Dobrze, to taki Zielony, ohydny, brzydki, wielki, gruby, ja zaprowadzę, ja pokaże.Ty na pewno nam pomożesz, wszyscy tak mówią, kazali mi po ciebie przyjść, szukam cię, znaczy pana już od godziny - wykrzyczał na cały głos po czym dodał : - Proszę, chodź!
  - Dobra niech ci będzie, prowadź.
Po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów dotarliśmy na miejsce. Heh, nie pamiętam kiedy ostatnio się tak zdyszałem, ehhhh. Dobra mniejsza z tym. Przede mną stało parę set osób, w życiu tylu nie widziałem... no chyba, ze w telewizji..Panował gwar, chciałem się dowiedzieć czegoś więcej no o co chodzi, bo prócz tego, że Zielony to nic nie wiedziałem, postanowiłem zagadać do śmiesznie ubranego gościa.
  - Przepraszam o co chodzi, skąd tu tyle ludzi? - Zapytałem grubiutkiego mężczyznę, który na nosie miał przyduże okulary, ubrany był w różowy sweter..
  - Ty tutaj? O co chodzi?! Nic nie wiesz? Jak można nie wiedzieć, kosmici, kosmici! Jakiś zielono skóry czubek przebrany za "Świętego Mikołaja" grozi, że Święta będą odwołane, bombki już potłukł, światełka zniszczył, a łańcuchy rozszarpał, a drzewko. Sam spójrz! Płonie, Boże, Jezu! Za co! Za co! Co ja powiem dzieciom!  - ja jak to ja pomyślałem, że facet ma nierówno pod sufitem.. No, ale rzeczywiście "Zielony Czubek"  krzyczał, że Świąt nie będzie.
 - Dość tego- powiedziałem sam do siebie i  w tym momencie parę osób popatrzało na mnie z dziwnym wyrazem twarzy. 
Przedarłem się przez tłum ludzi tylko po to by porozmawiać z 'Zielonym Czubkiem', ujrzałem go, ale nie był ohydny, gruby i brzydki tak jak mi powiedziano.Prawdą było, ze szalał w przebraniu Świętego Mikołaja. 
  - Gościu co Ty wyprawiasz! Za tydzień zaczynają się Święta, a Ty mówisz, ze są odwołane, puknij się w głowę, może pomorze - rzekłem. Tak wiem, iż było to niegrzeczne, ale byłem lekko, dobra bardzo poirytowany. 
  - Ja? Hahahahhahahha haha aha haha,nie-myślałem, że zaraz zwymiotuję, śmierdziało mu tak z buzi jakby zdechły tam z co najmniej dwa skunksy.. Od razu zauważyłem, ze to nie  'gość' tylko dobrze wglądający dzieciak..Ahhh...
 - Owszem pan - spróbowałem grzeczniej. -Przecież, Święta zawsze były i będą, zobaczysz. Dzięki nim spędzamy czas w rodzinnym gronie, żartujemy,kolędujemy oraz jemy, jak ja lubię jeść,no i wręczamy sobie prezenty, choć to nie jest najważniejsze, ale bardzo miłe. Przepraszam za moje wcześniejsze niegrzeczne słowa skierowane do ciebie, ale ja sobie nie wyobrażam jak mogłoby nie być świąt ! No i prezenty... - Powiedziałem.
 - A myślisz, ze ja nie chce świąt? Ja chce dostać, no to co zawsze chciałem tą taką.. Wiesz.. - Jakby nie mógł jaśniej.. - No wiesz tą, wielką taka.. No Ciężarówkę  to znaczy, ahhhh . Zawsze marzyłem o tym, nigdy nie dostałem- Powiedział,zrobił się czerwony i odwrócił plecami do mnie.  
Trochę żałosne zachowanie, ale .Przypomniało mi się, ze gdy byłem mały to dostałem podobne coś na urodziny, szybko popędziłem do domu po nią. Przeszukałem cały dom od piwnicy po strych, aż w końcu znalazłem. Wyczyściłem, ahh wyglądała pięknie. Wróciłem do tego starego budynku, Szaleniec nadal tam był..Podszedłem do niego i powiedziałem: 
 -Wiesz co, kiedyś dostałem taką ciężarówkę, czerwoną, było to dość niedawno, ale już z niej wyrosłem, wiesz co  trzymaj ją, niech ci służy - podałem prezent Zielonemu, a on się uśmiechnął i rzekł: 
 -Dziękuje, ale, ja.. dziękuje. Bardzo dziękuje. - Wziął ją, uścisnął mi dłoń i powiedział do 'publiczności' : - Wiem, że zachowałem się jak ostatni gamoń, wiem, ja przepraszam, nie chciałem, Święta będą, ja posprzątam, naprawie - w tej chwili począł zbierać porozrzucane rzeczy. Na sali rozległy się radosne okrzyki, ludzie klaskali i śmiali się. Krzyczeli :
 - Dziękujemy za uratowanie Świąt Bohaterze! Znowu ci się udało, Brawo, oby tak dalej!
Nie ukrywam, ze byłem z siebie zadowolony, cieszyło mnie to, ze znów mogłem pomóc:).
Koniec.
 
Serwer : Pl6   :D
Nick : ADOLFIK   :D
Dobraaaa to tyle. 15 zdań na pewno jest;).Może trochę denne,no trudno. Jeżeli ktoś to przeczytał i dopatrzył się błędu, proszę mnie powiadomić o tym na PW:). Z góry dziękuje za "lajki":).Pozdrufffka:)!

4rlwfq.jpg
iRonek/iRoniush to niepoprawny optymista, wyposażony w bidon i niezwykłą, nadludzką głupotę,
którą zaraża otaczające go Marionetki. Strzeżcie się, albowiem jestem Waszym koszmarem!
 

#10 gorgonit

gorgonit

    Nowicjusz

  • Members
  • Pip
  • 1 postów
Reputacja: 2

Napisano 19 grudzień 2013 - 10:33

                                                                                                                                                            Było Boże Narodzenie. Kramerowie spędzali wspaniałe święta wspólnie w domu, w samym sercu stanu Nowy Meksyk. Pomijając prezenty, wszyscy członkowie rodziny byli niezwykle wdzięczni za dary, których nie można było zapakować i położyć pod choinką. Brian pracował jako menedżer w lokalnej firmie, Anna zaś była w czwartym miesiącu ciąży z ich trzecim dzieckiem. Pięcioletnia Kari i czteroletnia Kiley były zdrowe i szczęśliwe. Stanowiły dla rodziców niewyczerpane źródło radości. Szczerze mówiąc, rodzina Kramerów nie mogła chyba być szczęśliwsza.

 

Po spędzeniu pierwszego dnia świąt w domu, pojechali samochodem do niewielkiego miasteczka oddalonego o dwadzieścia minut jazdy od Santa Fe. Ponieważ rodzice Briana pochodzili stamtąd, dobrze znał on okolicę i cała rodzina mogła rozkoszować się przejażdżką i malowniczym górskim krajobrazem.

- Popatrz, stoją tu od lat i nigdy się nie zestarzeją – powiedział trzymając żonę za rękę, kiedy chodzili po górach niedaleko Santa Fe.

- Bóg wie, jak tworzyć piękne rzeczy.

- Bez wątpienia wie – powiedziała Anna, kładąc sobie rękę na brzuchu.

Wizyta u rodziców była wspaniała. Dwa dni śmiechu i świetnej zabawy, szczególnie dla dzieci. W końcu jednak trzeba było wracać do domu. Kiedy pakowali się i żegnali z rodzicami Briana, padał lekki śnieżek.

- Nie cierpię prowadzić w śniegu – powiedziała Anna, kiedy już wsiadli do auta.

- Wiem, dlatego ja prowadzę – odparł spokojnie Brian. – Mnie taka pogoda nie przeszkadza. Pomódl się tylko o bezpieczny powrót.

Kobieta pokiwała głową i cicho poprosiła Boga, by strzegł ich w drodze do domu. Starała się nie obawiać czekającej ich drogi. Wyjrzała przez okno, trzeba przyznać, że śnieg był naprawdę piękny. Powoli opadał na ziemię i wyglądał jak świeżo rozsypany cukier puder. Droga z Santa Fe była dwu-, i miejscami trzypasmowa. Od domu rodziców Briana wznosiła się łagodnie, mijając dwa niewielkie miasteczka, po czym opadała, przez około dwadzieścia mil, schodząc w dolinę, w której wreszcie stawała się płaska.

Choć ruch był niezbyt duży, Brian jechał powoli i ostrożnie, mając świadomość tego, że pod śniegiem, którym przypruszona była jezdnia, znajdowała się cienka warstwa lodu. Większość mijających ich samochodów miała założone łańcuchy na kołach. Brian przed zimą zmienił jedynie opony na zimowe. Mimo to Anna czuła się zdenerwowana, odkąd tylko wjechali na wiodący w dół odcinek trasy. Mąż spojrzał na nią z ciepłym uśmiechem.

- Nie bój się kochanie, damy rade.

- Wiem, wiem – odpowiedziała Anna. – Poprostu chciałabym już być w domu.

- Wkrótce dojedziemy. Spróbuj się odprężyć.

Anna pokiwała głową, cały czas jednak była spięta. Droga wydawała się strasznie śliska, mimo że Brian jechał naprawdę wolno. Kiedy wjechali na szczególnie stromy odcinek, Brian zwolnił jeszcze bardziej, aby mieć pewność, że nie stracą przyczepności. Ni stąd, ni zowąd tył samochodu zaczął zarzucać. Auto tańczyło od jednego pobocza do drugiego. Brian próbował wyprostować koła, zorientował się jednak, że ruchy kierownicą nie mają żadnego wpływu na zachowanie auta. Zrozumiał co sie stało. Samochód wpadł w poślizg i koła zupełnie straciły przyczepność.

Kręcąc sie wokół własnej osi, auto sunęło na spotkanie samochodu nadjeżdżającego z przeciwka.

- O Boże! – krzyknęła Anna, rzucona na deskę rozdzielczą. – W imię Boga, niech on się zatrzyma!

Samochód przestał wirować. Sunął poboczem w kierunku krawędzi urwiska. Gdyby spadł, polecieliby kilkaset stop w dół.

- Boże, błagam, pomóż nam! – wrzasnęła ponownie Anna. Jednak w głębi duszy czuła, że jadą zbyt szybko i poprostu muszą spaść w przepaść.

Nagle, tuż przed samą krawędzią, samochód uderzył w coś i w jednej chwili się zatrzymał. Kiley wypadła z pasów. Nagły wstrząs sprawił, że dziewczynka znalazła się z przodu samochodu, uderzając o szybę.

Zrobiło się zupełnie cicho.

Brian spojrzał na żonę, nie wierząc, że udało im się uniknąć śmierci.

- Dziewczynki, nic wam się nie stało? – zapytał odwracając się.

- Nie, tatusiu – usłyszał cienki głosik. – Uderzyłam się w głowę, ale nic mi nie jest.

Czując ulgę, spojrzał jeszcze raz na żonę.

- Musieliśmy uderzyć w pień drzewa, głaz albo coś w tym rodzaju – powiedział.

- Może w barierkę.

Na wciąż miękkich nogach Brian wysiadł z samochodu. Przeszedł do przodu. Między barierką a przednimi kołami nie było niczego.

- Anno, chodź tutaj! – zawołał. – Musisz to zobaczyć!

Kobieta otworzyła dzrwi i bardzi ostrożnie wyszła z samochodu. Brzeg urwiska i auto dzieliło zaledwie kilka stóp.

- W co uderzyliśmy? – zapytała.

- O to właśnie chodzi. W nic. tu nie ma nic, w co moglibyśmy uderzyć, ani kamienia, ani pnia, zupełnie nic. Samochód zatrzymał się sam.

Anna obejrzała pokazywane przez męża miejsce. Miał rację. Samochód sunął z prędkością dziesięciu mil na godzinę, po czym ni stąd ni zowąd zatrzymał się. Bez żadnego powodu. Oboje spojrzeli w dół skalnego urwiska… Zamarli na myśl o tym, co mogłoby się stać.

- Anno, wygląda tak, jakby sama ręka Boga zatrzymała samochód, ratując nas od zsunięcia się w przepaść.

W ciszy kobieta przypomniała sobie swoje desperackie błagania Boga o ratunek. Podeszła do męża. Objęła go i położyła głowę na jego piersi…

Z całego serca wierzę, że masz rację. Zostaliśmy zatrzymani przez dłoń Boga. To musiał być cud. Bożonarodzeniowy cud. ;)                    myśle że wam sie spodoba :)                                                                                                          nick; gorgonit            serwer; 3                                       


  • Mαятιиιo i Biatyy lubią to

#11 Pietra

Pietra

    Nowicjusz

  • Members
  • Pip
  • 1 postów
Reputacja: 4

Napisano 19 grudzień 2013 - 11:18

 
Był kiedyś człowiek, który nie wierzył w Boga i nie obawiał się głośno wyrażać swego zdania na temat religii. Miał żonę, która mimo jego pogardliwych komentarzy usiłowała wychować dzieci w wierze chrześcijańskiej. W któreś śnieżne Święta Bożego Narodzenia zabierała dzieci do kościoła. Zachęcała i jego, lecz on powiedział: „Już wiele razy słyszałem, że Jezus urodził się w Betlejem!” I pozostał w domu.Tymczasem na dworze rozpętała się silna śnieżyca. Człowiek ten usłyszał silne grzmotnięcie, coś uderzyło w okno jego domu. I znowu wyjrzał, lecz nic nie było widać ani na metr. Gdy trochę zelżało wyszedł zobaczyć, co mogło spowodować te uderzenia. Niedaleko domu, na polu zobaczył stadko dzikich gęsi. Widocznie były w drodze na południe, gdy zostały złapane przez śnieżycę. Zgubiły się i osiadły na jego farmie bez jedzenia i ochrony.
 
Po prostu machały skrzydłami i krążyły nisko wokół jego pola, na oślep i bez celu. Zdaje się, że kilka z nich uderzyło w jego okno. Zrobiło mu się ich żal i pomyślał, że stodoła byłaby teraz świetnym miejscem dla gęsi. Jest ciepła i bezpieczna, mogłyby przeczekać tam noc. Wyszedł więc i otworzył drzwi stodoły na oścież, lecz gęsi nadal trzepotały się bez celu i zdawały się nie widzieć stodoły, ani tego, co dla nich znaczy. Wtedy usiłował zwrócić ich uwagę na siebie, lecz wystraszyły się i odleciały dalej. Poszedł więc do domu, przyniósł trochę chleba i okruchami wyznaczył drogę prowadzącą do stodoły. Gęsi nic. Człowiek denerwował się coraz bardziej, ominął je chcąc wypłoszyć je prosto do stodoły, lecz wtedy gęsi przeraziły się i rozbiegły na wszystkie strony. Nic nie było w stanie skierować ich do bezpiecznej stodoły. „Czy one nie rozumieją, że chcę im pomóc?” – pytał siebie. Pomyślał chwilę i zdał sobie sprawę z tego, że dzikie gęsi nie pójdą za człowiekiem. „Gdybym był gęsią, to mógłbym je uratować!” – pomyślał. Wtedy wpadł na pomysł. Wszedł do stodoły i wziąwszy na ramiona jedną ze swoich gęsi obszedł stado dzikich gęsi. Wówczas ją puścił. Gęś przeleciała prosto przez stado prosto do stodoły – wtedy i dzikie gęsi, jedna po drugiej podążyły za nią do bezpiecznego miejsca. Człowiek stał chwilę cicho, gdy nagle jego wcześniejsza myśl odezwała się ponownie: „Gdybym był gęsią, mógłbym je uratować!”. Wtedy przypomniał sobie swoje słowa do żony: „Dlaczego Bóg miałby chcieć być taki jak my? To śmieszne!” Nagle wszystko nabrało sensu: to właśnie uczynił Bóg.! Byliśmy jak te dzikie gęsi, zgubieni i ginący. Bóg dał Swego Syna, który stał się takim jak my, by pokazać nam drogę i nas uratować! Taki więc był sens narodzin Chrystusa! W miarę, jak śnieżyca wyciszała się, jego dusza uspokajała się i rozmyślała nad tą cudowną myślą. Zrozumiał dlaczego Chrystus przyszedł jako człowiek. Lata wątpliwości i niewiary zniknęły jak przechodząca burza. Padł na kolana i modlił się swą pierwszą modlitwą: „Dzięki Ci, Boże, że przyszedłeś w ludzkiej postaci i wyciągnąłeś mnie z mroku i burzy życia.”
 
Nick Pietra  serwer  3


#12 Wosko

Wosko

    Znawca

  • Members
  • PipPipPip
  • 141 postów
  • Miejscowość:Gdzieś w Małopolsce koło Krakowa....:D
  • Serwer:PL5
  • Postać:Wosko
  • Drużyna:DRAGONS HUNTERS+ PL2
Reputacja: 216

Napisano 19 grudzień 2013 - 18:27

Wosko I : Pomoc dla Św. Mikołaja

 

          Pewnego słonecznego dnia przechodząc przez ulicę Wosko zauważył, że młody człowiek stara się ukraść starszej pani torebkę. Babcia popatrzyła się na niego błagalnym wzrokiem. Wydawało się, że chcę powiedzieć "Proszę, przestań", ale z przerażenia nie mogła nic powiedzieć...Nasz bohater ruszył co sił w nogach, aby dopaść nastoletniego przestępcę. Młodzieniaszek zauważył go. Od razu zaczął uciekać, nie zważając na innych przechodniów. Pościg wydawał się trwać w nieskończoność. Wosko powoli zaczął opadać z sił, gdy nagle zobaczył, że nastolatek się zatrzymał. Zdziwiony spytał się go czemu tak nagle zmienił zdanie. Mateusz, bo tak właśnie miał na imię, oznajmił, że podczas ucieczki spoglądnął na staruszkę, była smutna...W tym właśnie momencie przypomniało mu się, że już dawno nie widział się z własną babcią, że ostatnim razem strasznie się z nią pokłócił, że o niej zapomniał...Wosko spojrzał na twarz Mateusza i nagle zauważył, że po jego policzku spływają łzy. Powiedział młodzieniaszkowi, żeby oddał torebkę, a jeśli zechce może pójść z nim do jego babci. Chłopiec zgodził się na te warunki, i zgodnie z radą oddał torebkę.I w tym momencie wracamy do teraźniejszości, gdzie  Wosko wraz z Mateuszem zaprzyjaźnili się oraz razem planują wyruszyć w długą podróż do babci. 

          Po długich przygotowaniach wyruszyli w trasę. Po długiej podróży zauważyli, że jest dzień 20 grudzień, za niedługo święta! Sprężyli się trochę, aby zdążyć na Wigilię do babci. Nareszcie, dotarli na miejsce. I teraz najtrudniejsze: Mateusz musiał się spotkać z babcią. Myśl o tym doprowadzała go do szału. Wosko zauważył to i na palcach podszedł pod drzwi starej chatki babuni. Zadzwonił i szybko wskoczył w żywopłot. Po niedługiej chwili drzwi otworzyła starsza pani. Była niewielkiego wzrostu, podejrzewam, że około 150 cm. Siwe włosy oraz duża ilość zmarszczek sprawiała, że wydawała się być już w bardzo podeszłym wieku. Po krótkiej, ale bardzo sztywnej rozmowie Wosko postanowił, że wyjdzie z ukrycia, wcale nie dla tego, że w krzaczkach było dużo mrówek, które prawie zagryzły go na śmierć. Przedstawił się, jak to bohater i zaczął opowiadać całą historię o tym, jak spotkał Mateusza. Babcia weszła mu w słowo i zaprosiła do domu na herbatkę, aby milej spędzić czas. Lecz w pewnym momencie przyjechała policja. Zakuła w kajdanki Mateusza i odjechała bez słowa. Wosko spojrzał na babcię. Chciał ją pocieszyć, ale ona odwróciła się i z płaczem wyszła z pokoju. Wosko przez przypadek usłyszał jak babcia mówi "Oddałabym wszystko, aby Mateusz wrócił do domu oraz żebym mogła spędzić z nim te święta jak za dawnych lat". Nasz bohater zostawił na stole kartkę z napisem "Idę uratować Ci święta babciu Mateusza". Wybiegł szybko z domu i ruszył w stronę komisariatu policji. Gdy już dotarł na miejsce zajrzał przez okno. Zauważył, że młodzieniec siedzi sam w pokoju przykuty do krzesła. Po cichutku otworzył okno i wślizgnął się do środka. Mateusz opowiedział mu, że zatrzymali go w związku z pewnego rodzaju aferą świąteczną. Policja podejrzewa go o prowadzenie szajki przestępczej. Co prawda Mateusz był kiedyś w tej bandzie, ale już dawno z niej odszedł. W tym momencie klamka od drzwi zaczęła się ruszać. Chłopiec spojrzał na Woska, ale jego już tam nie było. Bohater ruszył w poszukiwaniu szajki. Pierwsze, co przyszło mu na myśl była próba namierzenia telefonu przywódcy bandy przez sieć internetową. Z problemem ruszył do maniaka komputerowego Jeff'a. Hacker przez cały dzień starał się wpaść chociaż na jeden mały sygnał, gdy nagle jego radary zaczęły wariować.Namierzył ich. Znajdowali się w starym hangarze na ulicy Iksińskiej . Wosko ruszył ile sił w nogach na komisariat, aby uratować Mateusza od niesprawiedliwego wyroku. Policja nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy zatrzymała całą bandę. Chłopiec został uwolniony i razem z Woskiem wrócił do babci. Starsza pani nie mogła przestać dziękować bohaterowi. I nareszcie nadszedł dzień 24: Wigilia. Wosko został u babci aby mile spędzić czas w gronie najbliższych.

          I tak nasz bohater uratował święta babci oraz Mateusza. I w między czasie Wosko znalazł sobie w pobliżu piękną dziwczynę, którą bardzo kochał. Żyli długo i szczęśliwie.

 

KONIEC

 

Wosko    pl5


cooltext1320791474.png


#13 Mati's13PL

Mati's13PL

    Nowicjusz

  • Members
  • Pip
  • 2 postów
Reputacja: 1

Napisano 21 grudzień 2013 - 10:36

Dobrze a więc zacznę od początku. Historia ta zdarzyła się wczoraj w ferie świąteczne i jeszcze nie miałem prezentów dla rodziców i siostry więc pobiegłem do najbliższego sklepu z zabawkami po lalkę dla młodszej siostry i poszedłem skrótem przez park i ujrzałem sanie z worem prezentów 9 reniferami ale bez Mikołaja.Chwile później po przyglądnięciu się im jeden z reniferów się spytał:

-Wierzysz chłopczyku w święta?-powiedział renifer Rudolf

-To wy mówicie!?-zdziwiony powiedziałem-Tak.. oczywiście ,że tak-roztrzęsionym głosem odpowiedziałem

-Oczywiście ,że mówimy ale słyszą nas tylko ci co wierzą w święta-Odpowiedział Rudolf

-Co wy tutaj robicie?-się spytałem-Gdzie jest mikołaj przeciecz za 4 dni święta!

-Właśnie tego nie wiemy i musisz go odnaleźć bo inaczej siat nie będzie!

-Dobrze!Lece go odszukać!

-Czekaj!-krzyknęły-Mikołaj ma jeszcze psa o imieniu Łapa jest cały biały i zamiast obroży ma kryształ jak znajdziesz jego to ci pomoże w odnalezieniu Mikołaja.-dodały

-Okey.

Biegałem po całym mieście i nie znalazłem ani psa ani Mikołaja.Więc poszedłem do sklepu z zabawkami tak jak miałem to zrobić i tam natknąłem sie na grubego i brodatego gościa który wyglądał jak Mikołaj usiadłem do niego na kolana(to było troche dziwne) i się spytałem:

-Jesteś prawdziwym Mikołajem?

-Nie wiem,nic nie pamiętam-odpowiedział

-Jeżeli nim jesteś to twoje renifery czekają w parku w centrum miasta-odpowiedziałem

-A co chcesz chłopczyku na święta?-powiedział

-Nic nie chce bo jeżeli Mikołaj się nie znajdzie to świąt nie będzie!-wybiegłem ze sklepu

Postanowiłem poszukać psa i się udało znalazłem białego,małego psa z kryształem zamiast obroży i pomyślałem -Jeżeli rozumiem renifery to może psa też zrozumiem-i się spytałem:

-Jesteś psem Mikołaja?-powiedziałem

-Tak!Wiesz gdzie on jest?-się spytał

-Widziałem jakiegoś podobnego gościa w sklepie z zabawkami-odpowiedziałem

-Zaprowadź mnie do niego zobaczę czy to prawdziwy Mikołaj-powiedział

Zaprowadziłem Łapę do sklepu on do niego wszedł i wyprowadził Mikołaja za rękaw i powiedział:

-To on tylko,że nic nie pamięta trzeba go zabrać na biegun północny i przywrócić mu pamięć.Wiesz gdzie są sanie?-się spytał

-Tak w parku-odpowiedziałem

-To chodź!-krzyknął

Gdy dotarliśmy na miejsce powiedział:

-Wskakuj do sań Mikołaju

-Emm.nie wiem gdzie mnie zabieracie ale nie mam nic lepszego do roboty-odrzekł

-Mati Mikołaj nic nie pamięta wiec ty musisz łapać za lejce.Wiesz jak się nazywają renifery?-sie spytał

-Tak.

-Wiec łap za lejce i wymieniaj wszystkie ich imiona

Złapałem za lejce i krzyczałem:

-Wio Rudolf!Wio Kometek!Wio Błyskawiczny!Wio Fircyk!Wio Amorek!Wio Tancerz!Wio Pyszałek!Wio Złośnik! I wio Profesorek!

Renifery zabrały nas na biegun północny gdzie Mikołaj przywrócił sobie pamięć i powiedział:

-Dziękuję ci Mateuszu za to,że uratowałeś święta proszę oto twój prezent o którym marzyłeś 150  :oponka: do HeroZero!-i podarował mi prezent

-Jej!Wielkie dzięki Mikołaju!

I tak uratowałem święta i dostałem mój wymarzony prezent czyli 150  :oponka:  do HeroZero :).

 

Nick:Matis13PL     Serwer: PL7


  • DEva lubi to

#14 ala1212

ala1212

    Była Seniorka

  • Members
  • PipPipPipPipPip
  • 964 postów
  • Miejscowość:Gorzów






Reputacja: 1184

Napisano 21 grudzień 2013 - 11:35

*
Popularny

„Jak mój bohater uratował święta”

 

     Właśnie zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Śniegu nie było na całym świecie. Święty Mikołaj był wielce zmartwiony tym, że nie będzie mógł rozdać dzieciom prezentów. Właśnie wtedy zjawił się ktoś, kto rozwiązał świąteczny problem.

         Była to CrazyAli ze swoimi wiernymi pomocnikami z HeroZero:

Dawiddy, hevcio, toto, TzwBoba, franki3, Horacy77777, wojownikxxx, asiulka1000 i SzymonBOSS, na których czele stała poloedi z ZywyZgon666. Widzieli, co działo się na świecie, ale nie wiedzieli jak temu zaradzić. Myśleli o tym całymi dniami i nocami. Byli świadomi tego, że gdy nie uda im się uratować Bożego Narodzenia, wiara w Świętego Mikołaja legnie w gruzach. Bali się tego.

Rano 23 grudnia wybrali się do dużych miast, zobaczyć jak wygląda sytuacja. Ku ich zaskoczeniu ludzie nie byli smutni. Wręcz przeciwnie, widzieli w ludziach tę radość jutrzejszych świąt. Nagle bohaterowie wpadli na świetny pomysł, jak pomóc Mikołajowi. Czym prędzej udali się do niego.
- Święty Mikołaju – zaczęła CrazyAli.

- Mamy fantastyczny pomysł jak możemy Ci pomóc – odrzekła poloedi.

- Słucham was – z zafascynowaniem odpowiedział święty.

- Masz może trochę pyłu do latania dla reniferów? – zapytała asiulka1000.

- Oczywiście mam, a po co wam? – odparł Mikołaj.

- A mógłbyś dać nam trochę, tak, aby starczyło dla nas wszystkich? – dodała ZywyZgon666.

- Dobrze, a wytłumaczycie mi o co chodzi w tym „waszym planie”? – dopytywał Mikołaj.

Wtedy CrazyAli wraz z pomocnikami wytłumaczyła Świętemu, co wspólnie planowali.

Następnego poranka, gdy prezenty były w pełni popakowane w worach, bohaterowie wyruszyli na akcję. Zaczęli od Nowego Yorku. Później odwiedzili Paryż, a tam czekała na nich niespodzianka. Musieli pomóc miastu, gdyż na wieży Eilfla byli zamachowcy. Zespół ruszył do ataku. W niespełna dziesięć minut rozprawili się z nimi. Nagle wojownikxxx zorientował się, że na czubku znajduje się tykająca bomba. Wtedy TzwBoba ruszył na wieżę, i udało mu się ją rozbroić. Następnie wyruszyli w dalszą drogę. Martwili się, że mogą nie zdążyć do wszystkich domów na czas, dlatego rozdzielili się. Asiulka1000, Dawidd i toto ruszyli na północ.

Franki3, Horacy77777 i ZywyZgon666 polecieli na południe. CrazyAli, poloedi i hevcio wyruszyli w kierunku zachodnim, więc reszcie nie pozostało nic innego jak udać się na wschód. Pod koniec rozdawania porwali Crazy Ali, poloedi i hevcia do niewoli. Nie wiedzieli, co teraz zrobić i nie mieli jak wezwać pomoc. Reszta zespołu wyruszyła na biegun północny.

- Mikołaju! Porwali Crazy Ali, poloedi i hevcia, co mamy robić. – krzyczała, że łzami w oczach ZywyZgon666.

- Lecimy ich szukać. Renifery na pewno wyczują magiczny pył. W drogę. – szybko, odpowiedział Święty Mikołaj.

Ekipa ratunkowa ze Zgonem na przedzie ruszyła tak szybko jak mogły renifery. Nie trwało to długo, gdy reny wyczuły pył. Wparowali do mieszkania porywacza, zostawili rózgę i wrócili do Laponii. Mikołaj zadowolony z uratowania świąt bożego narodzenia mianował ich super bohaterami, a ich zespół nazwał „The Rebels”. Jeszcze tego samego dnia spadł śnieg na całym świecie. Od tamtej pory byli nierozłączni. The Rebels zadowoleni wrócili do swojej nory i aż po dzień dzisiejszy walczą wspólnie o lepszy świat.

Postawa Crazy Ali i jej pomocników jest godna podziwu. Uważam, że gdyby nie oni święta straciłyby swój magiczny charakter.

 

 

 

 

Świat: pl5

Nick: CrazyAli



#15 Kacper545

Kacper545

    Amator

  • Members
  • PipPip
  • 40 postów
  • Serwer:PL3
  • Postać:KACPER545
  • Drużyna:eMcraft
Reputacja: 16

Napisano 21 grudzień 2013 - 11:41

Pewnego razu Pewien chłopiec imieniem Kacper na święta dostał pelerynę, nosił ją zawsze w dzień i w nocy...

Nieledwie 2 dni potem zobaczył jak jego sąsiadka zgubiła kota i poprosiła go żeby go znalazł...

Szukał i szukał i znalazł go w centrum miasta sąsiadka ucieszyła się i podziękowała mu i od tego czasu pomagał każdemu w ten dzień

Pomagał i pomagał i pomagał i zobaczył  że sanie świętego mikołaja się rozbiły na pierwszy widok nie mógł uwierzyć ale po rozmowie wszystko stało się jasne i musiał trenować i poszukać rożnych rzeczy żeby naprawić sanie, ale przeszkodził mu w tym Bożonarodzeniowy Sabotażysta!

Musiał go pokonać więc wzioł surowe jaja i rzucał w niego wkońcu nie mógł wytrzymać i się poddał!

Wszyscy chwalili Kacpra za uratowanie świąt!

mikołaj dziękował mu za to i powiedział że dostanie to co sobie życzy w wigilijną noc

dostał zbroje mikołaja dzwonek i grubą księgę...

Dziękuje ci mikołaju!

Wykrzykną do mikołaja,

HoHoHo Wesołych świąt Kacper!

Wesołych świąt! Wykrzyknął Kacper,

Od tej pory Kacper został Super Bohaterem...

i pomagał każdemu w całym mieście i podrużował po świecie...

I nigdy nie zapomniał tego dnia kiedy pomógł Świętemu Mikołajowi

I od tamtej pory wszyscy żyli długo i szczęśliwie.

KONIEC

Mam nadzieje że wszystkim się spodobało życzę wam z serca wesołych świąt i miłych chwil w rodzinie Kacper.

Nick: KACPER545       Serwer: PL3


  • Mαятιиιo, Mati's13PL i GrubSonXD lubią to

  :moneta: :oponka: :moneta:PomogłemZostaLubię  to!  :oponka::moneta::oponka:


#16 patrykos131

patrykos131

    Miłośnik forum

  • Banned
  • PipPipPipPip
  • 209 postów
  • Miejscowość:K-ce
  • Serwer:PL3
  • Drużyna:Nie umiem napisać nazwy ...
Reputacja: 135

Napisano 21 grudzień 2013 - 12:18

patrykos131 pl3



"Jak uratowałem święta"



Pewnego zwyczajnego dnia, zwyczajny bohater wracał  ulicą.To był zimowy wieczór. Było jasno, gdyż światła lamp odbijały się od śniegu.Było około godziny 19 kiedy Patryk miał mieszane uczucia. Czuł strach, lecz czuł się dzisiaj jakoś "dziwnie" wyjątkowy.Wydawało mu się, że ktoś go obserwuje.W szkole, w pracy i na chodniku po którym szedł.Ku jego zdziwienu w domu było pusto a drzwi były otwarte na oścież. Na początku był przerażony, gdyż zobaczył kartkę z napisem
"Jeśli mu pomożesz, nie zobaczysz już rodziny."

Patryk po chwili wahania postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. "Lecz co zrobić???"-myślał- "Przecież nawet nie wiem kto ich porwał."



Ku jego zdziwieniu zapukał ktoś do drzwi.Myślał że to rodzina, która przyjechała na tegoroczne święta. Jednak się mylił. Ku jego zaskoczeniu była to mała osóbka, która była dziwnie ubrana  z czerwonym nosem od zimna.

Patryk spytał się:
"Kim ty w ogóle jesteś?? Co tu robisz ???"

Osoba odpowiedziała:

"Jestem Jan. Możesz się zdziwić, ale jestem pomocnikiem Mikołaja.

Patryk z przerażenia nie odpowiedział nic.
"Święty Mikołaj ma kłopoty i TY jesteś Naszą ostatnią nadzieją."

Chłopak odpowiedział:

"Ja mam pomóc Mikołajowi?? Rozumiem, że pomogłem temu chłopcu podnieść lizaka z podłogi, kiedy byłem w galerii, ale Świętemu Mikołajowi?! Nie nie ma mowy!! Przed chwilą ktoś porwał moją mamę, tatę, brata, a ja mam angażować się w tak poważną sprawę?. To nie dla mnie.(powiedział smutny).

Elf odpowiada:

A gdybym powiedział, że ten który zagraża Mikołajowi zagraża twojej rodzinie?

Patryk: odpowiedział ze zdziwieniem:

"Nawet jeśli miałbym super moce, czy super strój nie dam rady."

A wtedy Jan wypowiedział mu najmądrzejsze słowa które usłyszał w życiu:

"To nie super moce kształtują bohatera tylko on sam."

I tak zaczęła się przygoda, która odmieni Patrykowi życie. Gdy Patryk wyszedł z bloku w którym mieszkał, wsiadł ku jego zdziwieniu na renifera i poleciał do domu Mikołaja. Był bardzo ucieszony, gdy leciał w powietrzu na reniferze ,  zapomniał o swychch problemach. Gdy dotarł do domu Mikołaja, był smutny, gdyż zauważył splądrowany dom.  Po kilkudziesięciu minutach w pobliżu domu zobaczył leżącego elfa, który powiedział:

"Zostawcie mnie tu,ratujcie święta."

Odpowiedziałem:

"Mam cię tu zostawić abyś umarł?"

Powiedział :

"Ja nie jestem ważny, uratuj świe....

To były ostatnie słowa które usłyszałem z jego ust. Zauważyłem, że w ręku trzyma kartkę na której została napisana pewna wiadomość:

"Uratuj święta to twoje zadanie. Leć do swojego miasteczka i ostrzeż mieszkańców. Jeśli tego nie zrobisz, w telewizji usłyszysz, że wszystkie domy zostaną okradzione z prezentów, tak samo jak sklepy z zabawek. Choinki znikną a wszyscy będą smutni.Patryku, jeśli to czytasz to wiedz że jak dla mnie jesteś prawdziwym bohaterem.To TY udasz się do domu Alfreda Złego na ulicy Nieznanej, to on stoi za porwaniem twojej rodziny."

Pod wpływem emocji ruszyłem do rodzinnej miejscowości. Po kilku godzinach o ostrzeganiach, rozbolało mnie gardło i nikt mi nie wierzył. Poszedłem wtedy do swojego najlepszego przyjaciela. Kiedy mu wszystko powiedziałem, nawet on mi nie uwierzył. Gdy wracałem od niego załamany, podeszła do mnie dziewczyna i powiedziała "Ja ci wierzę" .Podniosło mnie to na nogi. Kazałem jej ostrzegać innych ludzi. Zgodziła się. Udałem się więc na ulice Nieznaną i tam spotkałem Staruszka który przywitał mnie miłymi słowami:

"Czego tu szukasz małolacie ???"

Odpowiedziałem (zdenerwowany):

"Dobrze wiesz czego szukam!!!"

A on zamknął drzwi. Nagle poczułem się wyjątkowo silny i wyważyłem drzwi. Tam zobaczyłem rodzinę i związanego Mikołaja. Staruszek okazał się przebranym, zbuntowanym elfem planującym zemstę na Mikołaju. W tym celu porwał moją rodzinę, gdyż wiedział, że ja pomogę Mikołajowi. Dałem sobie rade z elfem i rozwiązałem więźniów. Święty Mikołaj mi podziękował i odesłał mnie i moich rodziców do domu.

Pożegnałem się z Janem i pobiegłem do domy, gdyż mieszkałem blisko.

Wyprawa ta naprawde zmieniła życie Patryka.Znalazł sobie prawdziwą przyjaciółkę i zrozumiał dwie rzeczy. Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie i  że nie moc kształtuje bohatera, tylko on sam

KONIEC.

 

Dziękuje za przeczytanie.Dziękuje tym którzy dali laika a tych którzy nie dali i tak szanuje.Z ortografią pomagał mi Konradzik i TikTak który nie lubi mętosów.


Daj laika zią : D


#17 asiulka100

asiulka100

    Nowicjusz

  • Members
  • Pip
  • 1 postów
Reputacja: 24

Napisano 21 grudzień 2013 - 22:44

      "Jak mój bohater uratował święta"

 

     Dawno, dawno temu za górami i dziesięcioma rzekami, mieszkał Święty Mikołaj. Laponia była spokojnym miejscem, lecz pewnego dnia wydarzyło się coś niebywałego zginęły renifery.

     Święty Mikołaj postanowił poprość kogos o pomoc.Jego wybranką była asiulka1000. Wiedział, że na nią zawsze może  liczyć. Asiulka zgodziła się pomóc Świętemu Mikołajowi, pod warunkiem, że pozna elfów.Święty Mikołaj z checia postanowil poznac bohaterke z jego wiernymi pomocnikami.

Wiec czas wziac sie do roboty ! 

    Asiulka ze stresem zaczela szukac renów. Szukała wszedzie, lecz nigdzie ich nie było . Wszeła w sam srodek lasu, a był tam jeden z reniferów.  Poszła szukac dalej.Dwa kolejne znalazła koło rzeki.Następnego znalazła jak jadł w pasiece.Kolejne trzy znalazła na wielkiml odowcu. dryfujacym po oceanie.I Ostatnie dwa pijące wode z potoku. 

     Uważam ,że gdyby nie ona to dzieci przestały by wierzyc w Mikołajakołaj. Był on  bardzo uradowany, że święta się odbędą. Serdecznie podziękowałł asiulce za cały jaj trud i poświęcony czas. Mikołaj w Boże Narodzenie obdarował każde dziecko prezentem, a asiulce1000 przyniósł wór oponek. Od tamtej pory Święty w dzień przed Bożym Narodzeniem, zaprasza asiulke na rodzinny obiad, w towarzystwie wszystkich elfów.

    I tak oto mój bohater uratował święta Bożego Narodzenia.

 

 

 

NICK: asiulka1000

ŚWIAT: pl5



#18 SpoconYYY

SpoconYYY

    Amator

  • Members
  • PipPip
  • 64 postów
  • Serwer:PL7
  • Drużyna:Patologia
Reputacja: 16

Napisano 22 grudzień 2013 - 10:29

Dawno temu w około 20 wieku pod koniec dzieci miały mało zabawek i mało szczęścia . Rodzice mówili ,że mikołaj przychodzi tylko do małych dzieci i grzecznych . Gdy był początek grudnia . Postanowiłem ,że zrobie mały konkurs na list do mikołaja . Każde dziecko napisze gdzie mieszka ,co by chciało dostać i ile ma lat . Póżniej chciałem dostarczyć prezenty lecz nie było mnie stać na tyle i tak szybko dostarczyć zwróciłem się o pomoc do mojej koleżanki ,która była ładna i mogła zostać elfem lub pomocnicą . Znalazłem takich około 5 dziewczyn . Postanowiłem ,że pomogę wszystkim rodzicom spełnić prośby swoich dzieci . Prezenty roznośiliśmy tylko po całej Polsce  .  Zaczeliśmy od 6 grudnia wchodząc przez komin i dając prezent po przeczytaniu listu dziecka . Każde dziecko było zadowolone i cieszyło się ,ale czasu było co raz mniej a dzieci więcej ;( . Koleżanka podsuneła pomysł aby znaleść drugiego mikołaja albo nawet kilka żeby każdy przeszedł po jednym województwie . Ja od 6 grudnia do 24 grudnia rozniosłem prezenty dzieciom w 3 województwach . Gdy święta się skończyły dzieci nadał bawiły się swoimi prezentami . Rodzice dzieci ,którym pomogłem zaczeły mnie nazywać Święty Mikołaj ,który ratuje święta . Od tej pory ,co rok starałem się uratować Święta Bożego Narodzenia . Lecz po kilku latach stawało się to łatwiejsze ponieważ więcej ludzi było chętnych do pomocy lecz to ja byłem tym mikołajem ,który uratował święta.

 

 

Świat: PL7

Nick: SpoconYYY


  • Mαятιиιo, patrykos131 i BvB09 Dortmund lubią to

#19 xxwatermanxx

xxwatermanxx

    Amator

  • Members
  • PipPip
  • 20 postów
  • Miejscowość:bydgoszcz
  • Serwer:PL7
Reputacja: 5

Napisano 22 grudzień 2013 - 13:04

Żył sobie raz pewnien człowiek nazywał sie rozpierdalacz.Chciał być super bohaterem nistety nie udawało mu sie to.Lecz pewnego dnia dostał on list od mikołaja w którym ten prosi go o pomoc.Rozpierdalacz sie ucieszył wiec poleciał na biegun północny i udał sie do mikołaja tem powiedzial mu zły grinch znowu przybył.Rozpierdalacz był bardzo zafascynowany tym więc zgodził sie pomuc.Mikołaj wtedy powiedział udaj sie do Szwajcari tak podobno przebywał grinch.Młody bohater poleciał tam i zauważył ze grinch psuje święta.Więc ruszył do walki zawzięcie z nim walczył.Udało mu sie go pokonać zadowolony rozpierdalacz poleciał na biegun północny.Mikołaj mu bardzo podziękował w nagrode dostał 50 oponek i 1000 monet.Od tej chwili nazywano go super bohaterem.

nick:xxrozpierdalaczxx

świat:PL7


  • Mαятιиιo, Pawel106 i Wosko lubią to

#20 Wojtek2131

Wojtek2131

    Amator

  • Members
  • PipPip
  • 44 postów
  • Miejscowość:Co was to obchodzi?
  • Serwer:PL1
  • Postać:Wojtek2131
  • Drużyna:Prim XD
Reputacja: 4

Napisano 22 grudzień 2013 - 17:44

Historia nawiązana jest do zadania nadzwyczajnego Jaki jest plan?

 

Pewnego razu naprawde bohaterskim krokiem szedlem do domu,az w pewnym momencie uslyszalem rozmowe dwóch pracowników firmy Yoyodyne którzy mówili o zniszczeniu Świąt Bozego Narodzenia.

Gdy to uslyszalem bieglem ze az sie przewrócilem,ale gdy dotarlem do domu opowiedzialem wszystko to mojemu towarzyszowi,który nie uwierzyl mi.Nastepnego dnia poszedlem z nim do miejsca w którym to wszystko uslyszlem.Patrzylismy i znaleźliżmy trop którym byla odznaka Yoyodyne gdzie bylo napisane:

,,Yoyodyne niszczy Świeta Bozego Narodzenia''.

Towarzysz mój wtedy strasznie sie przestraszyl,pomyslelismy ze cos z tym musimy zrobic.

Wtedy pomyslallem:

-Przeciez mozemy z tym pobiec do św.Mikolaja i mu o tym powiedziec.

Odrazu tak zrobilismy,na dowód wzialem odznake Yoyodyne.
Jednak jak przybieglismy do św.Mikolaja go tam nie bylo,jednak byla kartka z napisem:

Mikolaja tu nie ma,nigdy go nie znajdziesz.

Wtedy towarzysz mój znalazl poszlake,byla nim jeszcze jedna kartka na której bylo napisane:

Szwajcaria kwatera głowna 23.12.2013 godz.11:50

Odrazu sie tam udalismy,na szczescie mój bohaterski sprint sie odnowil.

Wzialem wtedy towarzysza na plecy i bieglem jak szalony bo wiedzialem ze tam jest św.Mikolaj.

gdy tam dotarlismy musielismy zmierzyc sie z róznymi osobami które chcialy nas powstrzymac ale sie niedalismy.Wreszcie bylismy na górze gdzie spotkaliśmy Wiceprezydenta Gunthera który zauwazyl nas przed samym Prezydentem Guntherm.Wtedy byla nasza przed ostatnia walka którą odbylismy przed ocaleniem św.Mikolaja i Świat Bozego Narodzenia.

Walka byla wyrównana ale towarzysz mój rzucil sie na Wiceprezydenta Gunthera,wiec ja moglem za jac sie spokojnie Prezydentem Guntherem,który za soba mial św.Mikolaja i przycisk z napisem:

Zostawic Świeta Bozego Narodzenia.

Zaatakowalem go jako pierwszy i szczesciem z nim wygralem.

Wtedy ucalilem św.Mikolaja i Świeta Bozego Narodzenia.

 

Serwer: pl1

Postac: Wojtek2131

Druzyna: anna and team

 

To na tyle ode mnie

 


  • Mαятιиιo i pix lubią to

Szedł dziadek na front.Pierdyknął go prąd.Aż jaja mu zzzie-le-nia-ły.Przeskoczył przez mur.Ukochał pięc kur.NIECH ŻYJE WOLNOŚĆ.

 





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych