Ostatnio moja aktywność na forum była zerowa, wobec tego postanowiłem napisać kolejny rozdział opowiadania. :)
Opowiadanie jest pierwowzorem komiksu, który być może stworzę w przyszłości, najprawdopodobniej w stylu mangi ;)
Warto przeczytać i ocenić poprzednie rozdziały!
Rozdział 1 http://forum.pl.hero...ł-1-życzenie/
Rozdział 2 http://forum.pl.hero...-2-zakon-kier/
Rozdział 3 http://forum.pl.hero...-cierpienia/
Zapraszam! ;)
Rozdział 4 - Sprawiedliwość.
- To koniec. Wygramy tę wojnę. - Odrzekł bez zastanowienia Puma.
"Jego moc jest zbyt potężna, abym mógł ją parować. Będę musiał unikać jego ciosów, aby coś zrobić takiemu przeciwnikowi..." - Pomyślał sobie King Kuba, po czym oficer drugiego stopnia wystrzelił pociski.
"Udało się! Uniknąłem! Dam radę!"
Puma strzelał coraz szybciej, a Kuba unikał nadal, rozmyślając nad odpowiednią strategią do pokonania przeciwnika.
"On jest potężny i szybko reaguje na to, co się wokół niego dzieje. Ja jestem szybki, a żeby go powstrzymać, muszę użyć jakiegoś pewnego ataku..."
Wtem spojrzał na dół.
"Moje stopy są odpowiednio naładowane Płomieniem, pewnie od tego ciągłego biegu. Holender, gdyby był chociaż jeden słaby punkt, który posiada, jakakolwiek szansa na trafienie..."
W tej samej chwili Płomień Mocy otaczający Pumę zgasł!
"TAK! To moja szansa!"
Po czym skoczył, celując mu w głowę. Wybuch, jaki wtedy powstał był taki szeroki i ogromny, że przez dwie minuty słychać było jedynie unoszący się dym i ogniste ślady. Bohater klęczał zdyszany na chodniku, po czym zobaczył swojego wroga.
Puma stał nienaruszony.
- Czym ty jesteś?! - Krzyknął King Kuba.
- Nie krzycz tak... Myślisz, że nie zauważyłem, jaką chciałeś zastosować strategię? - Odpowiedział.
- Dlaczego.... ?
- Dlaczego Co?
- Dlaczego nie zostałeś zraniony?!
Puma zdrowo się roześmiał. Pokazał mu spalony palec.
- Oto dowód twojej mocy! - Dodał.
- Ale jak to? To... to przecież niemożliwe!
- Powiedz mi, dlaczego zdecydowałeś się na walkę z nami?
- To przecież oczywiste, chcę się zemścić na Łowcy Nagród, który zabił mojego przyjaciela!
- Zemścić, hę? Pamiętasz może Big Boya, mojego brata? I ty chcesz zarządzać sprawiedliwością u ludzi?
- Błagam cię, przestań!
- Sądzisz, że słusznym jest zwalczanie członków Zakonu Kier, jednak sam jesteś niczym innym, jak tylko bezdusznym śmieciem. Myślisz, że cokolwiek zmieni twoją drogę? Twoja żądza zabijania zniszczy wszystko, tak samo jak wszystkich dążących do Czterech Katan Żywiołu!!!
King Kuba nic nie odpowiedział. Wpatrywał się w swojego przeciwnika, aż w końcu przeraźliwie wrzasnął, wypuścił mnóstwo niekontrolowanych Płomieni Mocy i płacząc zaczął z pełną złością nacierać na wroga. Puma z łatwością trafił go mocno w brzuch. Bohater upadł i skulił się z bólu.
- Nie masz prawa bytu na tym świecie. Tutaj mogą żyć tylko najpotężniejsi zabójcy.
Zapalił Płomień Mocy.
- Dobrze walczyłeś, jednak to stanowczo za mało. Jakieś ostatnie słowa, "Złoty Wojowniku" King Kubo?
http://screenshooter...2175465/qmunmck
- ZOSTAW MOJEGO PRZYJACIELA, ZBRODNIARZU!
- Dawid!!!
- Niemożliwe... To... To był zwykły człowiek... - Jąkał się przebity Puma, po czym padł na ziemię.
- Jak mnie znalazłeś, Dawid? - Pytał pełen uśmiechu King Kuba.
- Zaniepokoiłem się, czemu cię tyle nie ma. Na przerwie uciekłem ze szkoły i wróciłem po rower, żeby cię poszukać i ci pomóc.
Po chwili dodał.
- Czemu masz mokre policzki? Płakałeś?
- Ja? Hahaha, no coś ty! To... to tylko pot...
- Co ten bydlak ci powiedział?!
- Nieważne... Ej, Dawid?
- Tak?
- Słyszałeś może coś o Czterech Katanach Żywiołu?
- Chain mi trochę o tym opowiedział.
- Właśnie... jakie byś spełnił życzenie, gdybyśmy je zdobyli?
- Jak to, jakie? Zażyczyłbym sobie pokoju na caaaałej Ziemi!
- Zaraz, no tak!
- Co?
- Jedynym sposobem na wyjście z tej sytuacji są te katany! Dawid!
- No co?
- Nie rozumiesz?
- Nie ._.
Nastała chwila ciszy.
- Dobra. Nieważne ._.
- O nie...
- Co? - Spytał się King Kuba.
- On uciekł!
W miejscu, w którym leżał Puma została kartka, którą Kuba podniósł.
- Przeczytam to kiedy indziej. - Powiedział.
- Niech to szlag, mogliśmy go dobić! - Powiedział zdesperowany Dawid.
- On także zasługuje na życie. - Opowiedział King Kuba.
- O czym ty w ogóle mówisz, stary?
- Chodź.
Nieco zdziwiony Dawid, znalazł swój nóż, wyczyścił go i poszedł za kolegą.
- Co ty na to, żeby pójść na spacer? Zaproponował Kuba.
- O tej godzinie?
- Jest naprawdę piękna pogoda!
- A co, jeśli znowu napadnie na nas Zakon Kier?
- Na pewno zrobią coś jutro. Mam pewność, że nie doszedł do nich żaden raport, a przed mniej zorganizowanymi z pewnością się obronimy. Chodź, dotlenimy się!
Jak postanowili, tak zrobili. Przez kilka godzin spacerowali w niezwykle miłej atmosferze, mijając łąki, parki, dzielnice, budynki. U żadnego z nich mimo wszystko nie zlatywał uśmiech na twarzy, chociaż rozmowa bardzo często stawiała ogrom przemyśleń. Wszystko to było zapominane. Ostatecznie przyjaciele dotarli do miejsca, w którym zginął Grayhair, a dzień znowu kończył się przepięknym zachodem słońca.
King Kuba stanął zamyślony, aż po jego policzkach popłynęły łzy, ale tym razem nie były to łzy cierpienia, były to albowiem łzy radości.
- Kuba, czemu płaczesz? - Spytał się kolega.
Bohater cienkim głosem odpowiedział:
- Spisałeś się wtedy na medal, King Dawid.
I tak King Kuba znalazł pierwszego towarzysza największej bitwy ludzkości, walcząc o potężne Cztery Katany Żywiołu, w której powstrzyma złych marzycieli i odkupi grzechy wszystkich biorących w niej udział, a świat opanuje pokój!
Przygoda się rozpoczęła!
Ciąg dalszy nastąpi...